Titina

Titinę, suczkę rasy terrier i tytułową bohaterkę filmu, poznajemy, gdy wałęsa się uliczkami Rzymu w poszukiwaniu jedzenia i zabawy. Zaczepia zostawione przez właścicieli przed sklepami psy, obwąchuje nogi klientów kawiarni, zakrada się do mięsnego i prawie udaje jej się wyjść z wielkim pętem kiełbasy! Titina natychmiast zdobywa nasze serca, trudno więc się dziwić, że jej urokowi nie może się oprzeć Umberto Nobile, na którego niespodziewanie wpada suczka. Ten pasjonat balonów i cieszący się uznaniem inżynier natychmiast postanawia ją przygarnąć.

Od tamtej chwili para staje się nierozłączna. Do tego stopnia, że razem wyruszą na pierwszą w historii balonową wyprawę na… biegun północny! A staje się to po niespodziewanym telefonie od Roalda Amundsena, legendarnego norweskiego poszukiwacza przygód, który namawia Nobile’a do stworzenia balonu, który umożliwi przelot nad tym lodowym królestwem.

„Titina” ma w sobie coś z filmów Jacquesa Tatiego, Wesa Andersona czy Sylvaina Chometa, ale jednocześnie pozostaje dziełem bardzo oryginalnym – zachwycającym wizualnie rzadkim przypadkiem animowanego filmu non-fiction (a przynajmniej w 76%!). Pełnometrażowy debiut Kajsy Naess, uznanej norweskiej reżyserki krótkich animacji, to film prawdziwie familijny. Młodzi widzowie wspólnie z psią bohaterką wyruszą w ekscytującą, ale i pełną zabawnych momentów podróż. Starsi poznają wcale nie tak znany epizod z końca epoki wielkich podróżników i odkrywców, a być może wyciągną lekcję o tym, gdzie zaprowadzić nas może nadmierna ambicja. [Szymon Holcman]